Cieszę się bardzo możliwością zestawiania przeżyć ludzi pokonujących trasę z charakterem danego regionu albo pasma górskiego. Palące słońce, deszcz, ciemny las, mgła, dzikie podejście, zbieg w trudnym technicznie terenie... Czasami człowiek stanowi dopełnienie szerokiego ujęcia natury, czasami jest zupełnie odwrotnie, ale zawsze to ze sobą współgra. Przyroda zostawia coś z siebie w zawodnikach a zawodnicy oddają jej to, z czym mierzą się w sobie. Trudno mi osądzić- dorabiam sobie filozofię do, po prostu, robienia zdjęć, czy jednak jest w tym jakaś uważność i wartość. Niemniej jednak każde wyjście za zawodnikami w konkretną przestrzeń uczy dystansu do zbytniego romantyzowania bądź co bądź tak przyziemnej czynności jaką jest bieganie. Z drugiej jednak strony spędzanie mnóstwa czasu w outdorze nasyca życie przygodami, które pamięta się i wspomina długo. Samo to już niewątpliwie jest cenne.
Jednym z moich ulubionych momentów na złapanie emocji są sekundy tuż przed zawieszeniem zawodnikowi medalu na szyi, na mecie zwłaszcza tych dłuższych dystansów. Jego uwaga jest wtedy niemal całkowicie skupiona poza moim obiektywem, a satysfakcja z ukończenia biegu i euforia pomieszane z bólem wielogodzinnego wysiłku najbardziej autentyczne. Kolejną mocną sytuacją dla mnie jest dzielenie się wbiegających na metę tym podekscytowaniem a może i wzruszeniem z innymi- znajomymi, rodziną, organizatorami.
Trail jest trudny, trail jest piękny. Jestem jego fotografką.